Dwa powody zadecydowały o tym wpisie. Pierwszy to kolejne (może już dwudzieste) czytanie „Ogrodu o rozwidlających się ścieżkach” Borgesa (jego książki piszą się bez końca). Drugi to szkicownik, który otrzymałem od bliskiej osoby na walentynki. I po ponad trzydziestu latach przerwy w jakimkolwiek rysowaniu postanowiłem coś naszkicować, padło na autora „Alefa”.

 

 

Ale najpierw ważny cytat z „Ogrodu…”, gdyż w tym zawiera się dla mnie sens nie tylko samej prozy Borgesa:
„Wyjaśnienie jest oczywiste: „Ogród o rozwidlających się ścieżkach” jest obrazem niekompletnym, ale nie fałszywym, wszechświata takiego, jakim go pojmował Ts’ui Pen. W odróżnieniu od Newtona i Schopenhauera, pański przodek nie wierzył w czas jednolity, absolutny. Wierzył w nieskończone serie czasów, w rosnącą i zawrotną sieć czasów zbieżnych, rozbieżnych i równoległych. Ta przędza czasów, które zbliżają się, rozwidlają, przecinają, i które przez wieki o sobie nie wiedzą, obejmuje wszystkie możliwości. Nie istniejemy w większości tych czasów; w niektórych istnieje pan, a ja nie; w innych ja, a pan nie; w innych istniejemy obaj.” (…)

Comments are closed.

Post Navigation