Dostałem właśnie z drukarni testowy egzemplarz książki „Klucze”, polsko-izraelskiej pisarki Renaty Jabłońskiej (rocznik 1935). Jest to już siódma pozycja wydana za sprawą wydawnictw, które prowadziłem i prowadzę (Z bliska i SIGNI). W skład tomu wchodzi 41 wierszy i trzy krótkie opowiadania.

Mam szczególne podejście do opowiadań Renaty – jako do prozy osobnej, wyjątkowej i wartej szerszego opisu literaturoznawców. Prozy dotykającej jednej moich ulubionych literackich strun. Pisarka doczekała się już, co prawda, wielu pozytywnych recenzji, ale to, moim zdaniem, zdecydowanie za mało (oczywiście jest tu i „mea culpa”). Proza z elementami oniryzmu, antyutopii i realizmu magicznego jest u nas do tej pory czymś wyjątkowym.

Podobnym spostrzeżeniem podzieliła się w „Nowych Książkach” (nr 12, 2018) Maria Tomczok rozpoczynając tym słowami recenzję tomu „Dopóki jestem” (również wydanego przez SIGNI):

„Twórczość polsko-izraelskiej poetki i prozaiczki Renaty Jabłońskiej, mimo życzliwych recenzji i wnikliwych artykułów naukowych, wciąż nie jest jeszcze znana w Polsce zbyt dobrze.”

Wymownie kończy się jedno z opowiadań opublikowanych w „Kluczach:
” – A jeśli zostawię tu samochód i podejdę, żeby zobaczyć?
– Ale uparta! mówi młodszy.
Starszy podchodzi bliżej, podaje mi rękę i wyciąga mnie z samochodu. Młodszy też podchodzi i bierze mnie za drugą rękę. Po kilkunastu krokach ziemia się kończy. Przed nami jest NIC”.

Comments are closed.

Post Navigation