Z Gołdapi via Irkuck i Mongolię – pod takim tytułem w „Tygodniku Oleckim” ukazał się felieton warszawskiego poety, prozaika i publicysty, Czesława Mirosława Szczepaniaka.

 

 

Kolejna książka Mirosława Słapika pt. Najpierw był Tariat (Wydawca: Oficyna „Z bliska” Biblioteki Publicznej w Gołdapi, Gołdap 2014, ss. 170). Dziennik osobisty – eseje – raptularz – szkicownik poetycki – noty – komentarze…

Autor „Białego wiatru” miesza gatunki i dobrze. Bardzo subiektywne zapiski, o wartości sentymentalnej, choć takie słowo ani razu nie pada. Delikatne, bez zadęcia. Podoba mi się to, że nie ocenia i nie poucza, i nie smrodzi moralizatorstwem. Ma dystans i swoje wie, jak chłop. Wyważa sądy o Rosji i Mongolii. Bez tego polskiego zadzierania nosa. Nie szuka gruszek na sośnie. Przygody są opisane i sfotografowane. Z różnymi poetyckimi pięknostkami.

No i te wtręty o kobietach! Pan Słapik opisał świat ludzi zdrowych, nie ma w nim chorych, niepełnosprawnych i umierających. Pastewny, leśny i nieokiełznany jak rzeka albo step. Niby taki siermiężny i chropowaty, a ile w nim liryzmu. Daleki i cichy, więc na zapomnienie skazany. Literacko-dziennikarska książka. Napisana z pozycji gościa, który doskonale wie, że odwiedzając kogoś, trzeba wiedzieć, że pierwszego dnia jest się złotem, drugiego srebrem, następnego już tylko… milczeniem. Odwrotnie w Turkmenii:

„Przebywających u nas do trzech dni traktujemy jak gości, natomiast każdy dzień dłużej – jak członków rodziny.”

Comments are closed.

Post Navigation