Właśnie kurier dostarczył mi niespodziankę przygotowaną przez ISKRY i Convivo – Jarosława Markiewicza „A a a ! … 111 wierszy”. Po szybkim przejrzeniu zawartości widzę, że jest to książka Jarosława i o nim, ponieważ posłowie Dawida Kujawy, Jakuba Skurtysa i Rafała Wawrzyńczyka zajęło ponad 70 stron (pozycja liczy prawie 300 stron).

Tym razem narysowałem Susan Sontag, chociaż wcześniej nie było jej na mojej liście (około czterdziestu) najbliższych mi twórców. Po prostu karygodne gapiostwo, a przecież nieprzypadkowo jej „Dzienniki” mam od dwóch lat niemal przed nosem. Towarzyszą mi „aktywnie”.

Nawiązując do odejścia Lawrence’a Ferlinghettiego (ur. 24 marca 1919, zm. 22 lutego 2021) przywołam moją refleksję o tym, jak to nie docenia się czasem wpływu na młode pokolenie niby „jednostkowych” wydarzeń wydawniczych. W 1976 roku Wydawnictwo Literackie wydało antologię „Wizjonerzy i buntownicy.

Ukazał się najnowszy Almanach naszego, olsztyńskiego, oddziału Stowarzyszenia pisarzy Polskich. Na 246 stronach proza i poezja. Co jest bardzo ważne – redaktor prof. Krzysztof Szatrawski udostępnił sporo miejsca młodszemu pokoleniu pisarzy, m.in. Michałowi Fałtynowiczowi i Rafałowi Gawinowi.

Nawiązałem do mojego okresu „guzikowego” sprzed około 40 lat.

W poniedziałek, 15 lutego, w olsztyńskiej Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej będzie miała miejsce promocja on-line mojego wiersza „Charchorin”. I może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że wiersz w trzech wersjach językowych, wraz z biogramami tłumaczy, stanowi całą zawartość książeczki wykonanej w Pracowni Starych Technik Drukarskich WBP.

Zrobiłem „remake” mojego rysunku sprzed 40 lat – z okresu „guzikowego”, z cyklu „Wizje hipnagogiczne”. Narysowałem go w wersji ołówkowej (dwa ołówki – 2H i HB). W tamtym czasie był zrobiony piórkiem, tuszem, kropkami.

Dotarł do mnie ostatni (autorski) numer „Masovii”. Ciężki, nie tylko dlatego, że to 266 stron, ale również za sprawą papieru kredowego, na którym rocznik został wydrukowany. W numerze między innymi historia, literatura, wspomnienia i recenzje.

Być może należę do mniejszości, ale, mimo epidemii, rok ubiegły zaliczam do najfajniejszych w moim życiu. Między innymi dzięki komuś kto w dużym stopniu przewartościował moje życie, dokonując w nim kilku „pałacowych” przewrotów. Choćby w tym względzie, że dzięki tej osobie po ponad trzydziestu latach wróciłem do rysowania, co (póki co) traktuję jeszcze jako wprawki.

Teraz narysowałem Hrabala, nie tylko dlatego, że znalazł się już wcześniej w mojej czterdziestce najważniejszych twórców, ale również za sprawą przeczytanych niedawno „Listów do Kwiecieńki” i filmów Jiříego Menzla opartych na prozie autora „Postrzyżyn”. Te filmy aktualnie oglądam.