Natknąłem się dziś w Internecie na wspomnienia Beaty Pawlikowskiej o jej noclegach podczas licznych podróży. Oczywiście daleko mi do ilości doświadczeń podróżniczki, ale przy okazji przypomniał mi się jeden z moich mongolskich noclegów na trasie Ułan Bator – Tsetserleg.

 

 

 

Sypialiśmy na ogół w namiotach lub gerach (u nas nazywanych jurtami), ale tym razem był to zajazd z dużym drewnianym podestem, na którym goście kładli się pokotem w śpiworach i my oczywiście również.

 

Na dodatek tego wieczoru właścicielka poinformowała, że o trzeciej w nocy pojawią się nowi goście i położą się obok nas. Wnętrze zajazdu na zdjęciach, zaś mój śpiwór po prawej.

Comments are closed.

Post Navigation