Dziś (23 grudnia) mija 200 lat od śmierci Jana Nepomucena Potockiego – jednej z najpiękniejszych postaci światowej kultury. O świetnym, nowym tłumaczeniu (tłumaczeniu Anny Wasilewskiej) oryginalnej wersji z 1810 roku „Rękopisu znalezionego w Saragossie” już wspominałem. Teraz dołączam swój wiersz ze zbioru „Dasein”.

 

 

Potocki

widzę maleńkiego chłopca
zadzierającego głowę
z ciekawością
ufającego realności świata
i siebie z zadartym nosem
otwierającego pudełko
ze sproszkowaną farbą do tkanin
która rozsypuje się
w nieskończoność
po moich zielonych sztruksach
i nawet kiedy dostaję klapsa
śledzę z zaciekawieniem
przez dziecięce łzy
cud sypiącego się
po nogawkach pigmentu
podobnie jak on
kiedy obserwował
pojedyncze ziarenka pyłku
śródziemnomorskich ludów
mocno wierząc
w gościnność drzew strumieni
pustyń a nawet salonów

obaj snujemy marzenia o spełnieniu
jednak
za bardzo jesteśmy zamyśleni
i zbyt wcześnie zdajemy sobie sprawę z tego
że to dystans sprzyja bliskości
i zbyt wcześnie stawiamy pytanie
czy nasza inność naprawdę jest innością

mimo to
kiedy już sypnął nam się wąs
dalej wierzymy
w życiodajny sens podróży
wspólnie walczymy w Saragossie
jako kapitan gwardii walońskiej
przemierzamy Sierra Morena
Podole Podlasie
dziwnie wielką Sarmację
pod bardzo niebieskim niebem
z wyraźnym śladem odrzutowca
mieszamy się w ród Gomelezów
i ród Lubomirskich
nie wiedzieć czemu
odwracamy się od Francji i Polski
przyhołubieni przez cara
zaliczamy niedoszłą wizytę w Chinach
z czasem coraz częściej
zastanawiając się nad tym
ile z tego przewidział
kabalista Pedro de Uzeda

i czy to właśnie on
zaplanował
tę srebrną kulę
podobno latami
przygotowywaną przez Jana
jej lot przez wnętrze głowy
od skroni albo od ust
jego rozłupaną czaszkę
kawałki lecące ku ścianie
albo to że ja patrząc na to
obserwuję
nie czyjąkolwiek śmierć
ale jedynie
paradoks Zenona z Elei

Comments are closed.

Post Navigation